Oczekiwanie na wyrok sądu w sprawie katastrofalnego pożaru escape roomu

Oczekiwanie na wyrok sądu w sprawie katastrofalnego pożaru escape roomu

W dniu dzisiejszym, o godzinie 13, Sąd Okręgowy w Koszalinie ma zamiar wydać orzeczenie w kontrowersyjnej sprawie tragicznego pożaru escape roomu, który miał miejsce w styczniu 2019 roku. W wyniku tego nieszczęśliwego incydentu życie straciło pięć dziewcząt. Cztery osoby są obecnie oskarżone w tej sprawie, w tym Miłosz S., twórca owego pokoju zagadek.

W kwietniu 2021 r., Prokuratura Okręgowa w Koszalinie postawiła zarzuty czterem osobom. Oskarżeni są o celowe stworzenie sytuacji zagrażającej bezpieczeństwu, a konkretnie wywołanie pożaru w escape roomie, co nieumyślnie doprowadziło do śmierci pięciu młodych kobiet, które miały zaledwie 15 lat.

Na ławie oskarżonych zasiada twórca escape roomu, Miłosz S. z Poznania, który wynajmował lokal. Oskarżeniu podlega również Małgorzata W., babcia Miłosza, która była odpowiedzialna za rejestrację działalności oraz jego matka Beata W., współzarządzająca firmą, a także ich pracownik, Radosław D. Materiał dowodowy w tej sprawie jest obszerny i obejmuje 40 tomów.

Proces, nad którym przewodniczy sędzia Sylwia Dorau-Cichoń, rozpoczął się 14 grudnia 2021 roku. Przez ten czas zeznania składało blisko 130 świadków. Oskarżeni, którzy odpowiadają ze stanu wolności, nie przyznają się do postawionych im zarzutów.

Miłosz S., entuzjasta pokojów zagadek, przez dwa dni przedstawiał swoje stanowisko w sądzie, korzystając z przygotowanego wcześniej dokumentu o objętości ponad 30 stron. Wyraził głębokie ubolewanie z powodu tragedii i stwierdził, że będzie go to prześladować do końca życia. Podkreślił również swoje obawy dotyczące kompetencji nowo zatrudnionego pracownika.

W trakcie procesu Miłosz twierdził, że Radosław D. odpowiedzialny był za przygotowanie pokoju do gry, prezentację regulaminu graczom oraz monitorowanie rozgrywki i utrzymanie kontaktu z graczami za pomocą walkie-talkie. Zasugerował również, że na miejscu powinna być obecna osoba dorosła.

Radosław D. zaprzeczył, jakoby przeszedł jakiekolwiek szkolenie. Przyznał, że opuścił budynek w trakcie gry, aby wymienić pieniądze dla dziewczyn. Gdy wrócił z powrotem, gry była już w toku i podjął próbę ratowania ich. Matka i babcia Miłosza S. utrzymywały, że jedynie wspierały Miłosza w jego działalności, nie posiadając jednak rzeczywistej wiedzy na temat prowadzonej firmy.

Jeżeli zostaną uznane winnymi, grozi im kara do ośmiu lat pozbawienia wolności.